zapisz się na newsletter 

Jesteś gotowa aby stać w pełni świadomą siebie Kobietą?

Dołącz do Kobiet, które regularnie czytają wartościowe treści i poszerzają swoją samoświadomość.

MĘŻCZYZNA, KTÓRY SŁUŻY KOBIECIE

• Mężczyzna, który dba - daje poczucie bliskości
• Mężczyzna, który się troszczy - daje poczucie bezpieczeństwa
• Mężczyzna, który szanuję - czyli uznaje
• Mężczyzna, który rozmawia - czyli daje uwagę
• Mężczyzna, który widzi i słucha - daje uwagę
• Mężczyzna, który pozwala Ci być kobietą - akceptuje
• Mężczyzna, który Cię wspiera - daje uwagę i akceptację
• Mężczyzna, który JEST ZAWSZE - to taki, który kocha Cię bezwarunkowo...
Czy istnieje taki mężczyzna? Absolutnie TAK!
Taki „mężczyzna” to Twoja NASZA ŚWIADOMOŚĆ.

 
Męska energia w nas to świadomość. Żeńska to miłość. Zwykle mamy zaburzone te oba pierwiastki. Te dwie energie. Mamy zaburzony całościowy obraz. Dlatego mamy jako kobiety rozwiniętą tzw. silna kobietę, czyli męską świadomość, której brakuje delikatnej miłości. Albo mamy spłoszoną delikatną księżniczkę, której brakuje wciąż księcia wzorując się na patologicznym lub wyimaginowanym królu. Brakuje wówczas dojrzałej męskiej świadomości.

 
Zintegrowanie mężczyzny w kobiecie i kobiety w mężczyźnie, to integracja (męskiej) Świadomości i (żeńskiej) Miłości w NAS kobietach.

Dagmara Szymańska

RÓWNOWAGA TO NIE RÓWNOŚĆ (zwłaszcza w związku)

Kiedyś miałam ogromny problem z byciem KOBIETĄ W KOBIECEJ ŚWIADOMOŚCI —> czytaj ENERGII. To zaburzało funkcjonowanie moich wszystkich związków. Byłam bardzo osadzona w męskiej świadomości (energii), dlatego byłam skupiona:

• na kontroli tego, co działo się w związku i poza nim,
• bardzo zazdrosna, gdy wydawało mi się, pojawia się ONA- „lepsza ode mnie”,
• zorientowana na matkowanie,
• na załatwianie za faceta męskich rzeczy,
• na organizowanie,
• na płacenie rachunków pół na pół
• na to, żeby nie pomyślał, że jestem pasożytem
• na to, żeby był dumny, że ma niezależną silną babkę u boku
• na robienie WSZYSTKIEGO PÓŁ NA PÓŁ

Jednak nie miałam pojęcia, że w taki sposób nie wzniecałam ognia między nami, a umiejętnie (choć podświadomie) - kastrowałam męską energię w mężczyźnie. Tak położyłam wiele związków...
Dopiero gdy pojawił się Diego w mojej przestrzeni, zaczęłam pracę nad zmianą energii. Nad zmianą setek przekonań na temat męskości i kobiecości. Niewątpliwie moje horyzonty i percepcję poszerzyło obserwowanie Włoskich Kobiet i Mężczyzn. Wraz z rozwijaniem naszych świadomości i uczeniem się siebie i siebie nawzajem, uczeniem się różnych kultur, zrozumiałam, dlaczego moje związki nie mogły trwać „na zawsze” i dlaczego się rozpadały jeden po drugim, łącznie z moim pierwszym małżeństwem.

Dużo kobiet się ostatnio do mnie zgłasza z problemem „ZWIĄZEK”, zatem jako osoba z ogromnym bagażem doświadczeń i z blisko 10 letnim wspaniałym związkiem, cieszę się, że Kobiety mnie wybierają w tym temacie, bo jako Coach i Terapeuta Embrace Therapy® profesjonalnie prowadzę w Indywidualnym Procesie. Jednak to co najważniejsze, mogę być przykładem pracy jak wejść w energię Świadomej Kobiety (nie matki, nie córki) i budować szczęśliwe i świadome związki.

A jeśli coś się pojawia, to za tym płynę. A wracając do tematu RÓWNOWAGI I RÓWNOŚCI.

Znasz znaczek yin&yang prawda? Białe pole z czarną kropką - to męska energia. Czarne pole z białą kropką - to żeńska energia. One są w równowadze, a nie w równości. Męska energia ma tylko kropelkę kobiecej i odwrotnie. Problem w związkach pojawia się, bo zamieniamy się ROLAMI. Bo nie potrafimy świadomie żyć w równowadze.
Walczymy o równość, bo to cień tego, że nie mamy świadomości ENERGII KOBIETY, a tylko poczucie bycia gorszą i uciemiężoną (ciągniemy pokoleniowe bóle jak smród w gaciach). A tu nie chodzi o mężczyzn, a o nas Kobiety. Chodzi o Świadomość naszej MOCY, a nie SIŁY.
O bycie KOBIETĄ z odrobiną mężczyzny... nie odwrotnie.

Dagmara Szymańska

NIEDOROŚNIĘTA DZIEWCZYNKA W SILNEJ KOBIECIE 

Niedorośnięte Dziewczynki to najczęściej takie kobiety, które pozostały w roli małej dziewczynki, bo dzięki temu, gdy były małe i niedojrzałe ich podświadomość zyskiwała uwagę, akceptację, miłość. Mała wciąż w sobie, ale przecież dorosła w ciele „dziewczynka” najczęściej ubiera się jak dziewczynka, zachowuje się jak dziewczynka, żyje jak dziewczynka. Często nie ma dzieci, gdyż sama jest dzieckiem. Jest w swoich rolach błaznem, śmieszką, żywą zabawką... często ma zwierzęta, którymi się opiekuje zamiast dzieci. Jest dla nich mamą jak kiedyś dla swoich lalek.

Pozostaje w tej roli, ponieważ wie, że gdyby dorosła musiałaby się zająć swoimi rodzicami, którzy też są dziećmi, a ona tak naprawdę nie chce tego robić. Oczywiście to podświadomy obowiązek, w który wierzy, a którego nie może spełnić, bo sama potrzebuje opieki. Dlatego bezpieczniej dla niej jest pozostać w roli małego dziecka, gdyż dzięki temu jej podświadomość ma wymówkę: nie mogę się tobą zająć wystarczająco dobrze, bo sama jestem dzieckiem i potrzebuję opieki. Jednak mając w poczuciu obowiązku ratowanie i pomoc - pomaga innym. Ludziom, zwierzętom, światu. Tam, gdzie tylko może próbuje podświadomie pomóc rodzicom - nieporadnym dzieciom.

 Ale może rozwinąć strategię bycia kochaną i zauważoną także w drugą stronę. Może być wciąż małą dziewczynką w sobie jednak na zewnątrz będzie „zgrywać” Wonder Woman. Super bohaterkę. Silną kobietę. Będzie właściwie wyglądała jak mała dziewczynka w za dużych szpilkach swojej mamy, choć na zewnątrz będzie sprawiała wrażenie silnej babki. Takiej wiesz.... co nic nie powali..., bo tyle już przecież przeszła...

 To takie dziecko, które przez całe życie żyje w obowiązku pomagania rodzicom. Zamieniła się z nimi (bądź z jednym z nich) - rolami. Ponieważ patrzyła na ich krzywdy, to uwierzyła, że to jej obowiązek i musi, wziąć swoje oraz ich życie i szczęście na swoje małe barki. I tak dźwiga ten majdan. Na zewnątrz inni widzą jaka jest silna. Chwalą. Podziwiają. To sprawia, że jeszcze głębiej wchodzi w rolę. W zapomnienie KIM JEST. Im większy dostaje aplauz z zewnątrz, tym większy nakłada na siebie ciężar i obowiązek bycia silniejszą... i koło się zamyka... Bo w końcu „wszyscy” patrzą ... oczekują tego od niej... Także rodzice... albo tylko jedno z nich... nie ma znaczenia... Nie może ich zawieść. Obiecała. Sobie i im być „dobrą córką”.

 

I tak kopie się z koniem, walczy z wiatrakami, stara się spełnić te wszystkie oczekiwania, że budzi się z ręką w nocniku. Bo nagle dostrzega, że robiła to wszystko w swojej głowie... Jej wewnętrzne dziecko grało w teatrze życia cały czas tę samą rolę. Że oczekiwania były, gdy była mała, ale przecież już dawno dorosła... Już jest za duża, żeby grać rolę małej dziewczynki. Dlatego stara się jak najlepiej do roli dopasować... właściwie nie dorastając... Niby silna, niby już duża, a wciąż mała... Uwikłana w swoje własne obciążenia, przekonania, wierzenia, obowiązki...

Czy z tego wyrośnie? To zależy tylko od niej.

Dagmara Szymańska

CZEGO PRAGNĄ KOBIETY

Napisano już o tym wiele.

• Że miłości.


• Że czułości.


• Że bliskości.


• Że wsparcia.


• Że bezpieczeństwa.


• Że uwagi.


Że zawsze chcą WIĘCEJ i że tak już będzie do końca życia.

Otóż kobieta ze swojej kobiecej natury owszem pragnie bliskości... Jednak rodząc się kwadratowi, możemy umrzeć okrągli. Jeśli potrzeba bliskości jest zdrową wymianą energii i miłości z partnerem to OK. Ale jeśli jest natrętnym brakiem i ciągłym cierpieniem z jej braku, to mamy do czynienia już nie z naturą kobiety - a z naturą uwięzionego w niej DZIECKA.


Zauważ, że wszystkie te potrzeby, to i tak potrzeby Dziecka Podświadomości, które pragnie jak zawsze UWAGI, MIŁOŚCI, UZNANIA, AKCEPTACJI, BEZPIECZEŃSTWA. Jeśli DOROSŁA KOBIETA wciąż tego pragnie i wciąż jest w braku i niezaspokojeniu tych pragnień... jest niedojrzała emocjonalnie. Jest nadal małą nie-dokochaną dziewczynką, która wciąż czuje brak bliskości (najprawdopodobniej od taty, ale to nie żelazna reguła).


Świadoma kobieta będzie inaczej realizowała bliskość. To przede wszystkim będzie akt wolności. Wyboru. Przyjemnego wspólnego czasu. Bez pretensji i żalu, że takowy się „skończył”, bo ona sama potrafi zadbać o swoją bliskość. Sama jest blisko ze swoim Dzieckiem Podświadomości, bo jest świadomie w przestrzeni JA BÓG. Ja JESTEM.

Dlatego jest pełna, kompletna i obfita. Dlatego nie potrzebuje z braku zabiegać o bliskość, a wtedy bliskość zewnętrznych relacji automatycznie i naturalnie jest obecna w jej przestrzeni. Bo ona emanuje bliskością do siebie do świata.


W końcu zrozumiałam, że żaden mężczyzna nie może tak naprawdę zaspokoić naszej potrzeby bliskości. On może tylko swoją postawą odbić jak w lustrze to, co miałam do zobaczenia o sobie w tym temacie. Ale to zawsze po naszej stronie jest powrót do siebie.

To samo dotyczy mężczyzn. Oni zwykle potrzebują z tzw. „natury” być docenieni. Uznani. Zaakceptowani. Kochani. A przede wszystkim WOLNI. Ale to wszystko są potrzeby wciąż uśpionych świadomości. A takich jest większość, dlatego wpisaliśmy to w kanon natury. Bo tak jest prościej. Natura to fajna wymówka.


Jednak mamy coś, co odróżnia nas od zwierząt. Mamy Świadomość i nie bójmy się jej użyć. Tak jak kobieta pragnąca bliskości będzie próbowała zawładnąć mężczyzną, tak on w swojej potrzebie wolności nie będzie chciał po pierwszym (dobrym) seksie zakładać rodziny. Ona owszem. I tu zacznie się gierka. Teatr. Role. Ucieczka i gonitwa. Walka i poddanie. Tu zacznie się dopasowywanie programów. Tu włączy się automatyczna nawigacja.


Ta sama „natura” ma program ma reprodukcję, więc połączy takich ich dwoje, którzy najlepiej pasują do programu. A że programy są 4 na krzyż: Ona - albo silna kobieta, matka, albo mała dziewczynka, księżniczka. On - albo mały chłopiec, niebieski ptak, albo kontrolujący nadopiekuńczy ojciec. I tak się będą ze sobą bawić w chowanego, w ciuciubabkę, w teatrzyk lalek, żeby wydać na świat swój nowy KLON.

On w tzw. męskiej „naturze” będzie chciał wolności. Ona w tzw. kobiecej „naturze” będzie chciała bliskości. Ale oboje będą w naturze „braku samoświadomości”, a nie w energii prawdziwej kobiety czy prawdziwego mężczyzny.


Nie chodzi o to, żeby ona teraz pragnęła męskiej „wolności”, a on kobiecej „bliskości”. Chodzi o to, żeby byli świadomi, że nikt z zewnątrz im tego nie zapewni. Że tylko oni sami mogą się napełnić tymi z ról płci przypisanymi potrzebami. Dopiero wtedy będą mogli zbudować stabilną, trwałą, w MOCY i piękną relację. Opartą na przepływie z obu pełnych dzbanów. Wtedy jego wolność niczym nie będzie poruszona. A jej bliskość nie będzie krzykiem małego dziecka, a będzie naturą KOBIETY... która jest blisko ze sobą w sobie..., czyli z całym światem.

Dagmara Szymańska

TWOJE SAMOPOCZUCIE I SZCZĘŚCIE NIE ZALEŻĄ OD NIEGO!

Wiele kobiet powtarza jak mantrę:

- On mnie skrzywdził

- Źle się czuję przez niego

- Sprawił mi przykrość swoim zachowaniem...

I wiele innych, które mogłabym wymieniać i wymieniać.

 Ale to NIEPRAWDA, że on nikogo nie skrzywdził.

Mogłabym mieć takie przeświadczenie, gdy miałam 5 lat i gdy nie miałam pojęcia, że odpowiadam za swoje emocje i samopoczucie. Wtedy każdy krzyk, pretensja, oczekiwanie ze strony rodzica jest brane na poważnie i do Siebie.

Ale nie gdy miałam 20, 30, 40, czy więcej lat. No weź przestań! On mnie nie może skrzywdzić. Nie ma takiej mocy. Taką MOC mam JA i tylko JA. Taką MOC mamy MY wszystkie. To przecież mój wybór, że z nim jestem. To mój wybór, że daję się odpalać triggerom (wyznaczonym) emocji. To moja odpowiedzialność, że jako dorosła kobieta nie znam sobie i swoich programów, z których nawiguje umysł. 

Wiem, że tego nie uczą w szkole, jednak zamiast spędzać czas na oglądaniu seriali, narzekaniu na facetów, czy przewijaniu profili znajomych na fejsie, kiedyś podjęłam decyzję o poznaniu siebie bliżej.

Zdałam sobie sprawę, że między jego zachowaniem, a moimi odczuciami na temat tego, że on ma jakikolwiek wpływ ma moje samopoczucie - jest ocean NIEŚWIADOMOŚCI. To jak się czuję zależy TYLKO I WYŁĄCZNIE od moich myśli, przekonań i mocy jaką JA im nadaję. Od mojego wyboru. Od poczucia wartości jaką sobie sama nadaję i od świadomości, i miłości jaką siebie darzę. A jeśli nie darzę, to znów po MOJEJ STRONIE jest się za to zabrać. 

Gdyby dziś mój mąż zaczął mnie ściągać w dół, umniejszać mi, czy poniżać... najpierw zapytałabym się go czy się dobrze czuje? Czy coś mu się stało? Poczekałabym na jego wyjaśnienie i gdyby nie było sensowne, to dałabym mu kilka dni na refleksję. Gdyby i to nie pomogło, podziękowałbym mu za uwagę i poszłabym w swoją stronę. Dałabym mu szansę na przypomnienie sobie Kim Jest, ale gdyby to nie pomogło z miłości do siebie wybrałabym - SIEBIE! Bez krzyku. Bez nerwów. Bez przemocy. Wyszłabym ze związku z miłości, a nie z agresji. Z miłości do siebie. 

Nie pomyślałabym, ani przez minutę, że czuję się źle przez niego lub że mnie skrzywdził. Pomyślałabym, że się zatrzymał na pewnym etapie, na którym przestał wzrastać, a ja cóż... idę dalej. Podziękowałabym z miłości za wspólną drogę i wybrałabym siebie.

Mogę poczuć się źle tylko wtedy, gdy dam wiarę czyimś słowom, które zamieniłabym w myśli, a te odparłby jako triggery przekonania (myśli i emocje) o mojej gorszości, zależności, podporządkowaniu, małości na mój temat. 

Wtedy w przestrzeni między jego zachowaniem (np. obraźliwymi słowami na mój temat), a moimi przekonaniami na mój temat, jest tak naprawdę miejsce na MOJĄ ŚWIADOMOŚĆ I DECYZJĘ CO JA CHCĘ I ZAMIERZAM Z TYM ZROBIĆ DLA SIEBIE. 

Jeśli nie, to w imię zasady „dasz palec - weźmie całą rękę” - on by się rozgościł jak panicz na włościach i posuwałby się coraz głębiej i pewniej ze swoim sztyletem wybijanym w samo serce.

Dlatego to od nas zależy, czy pozwolimy mu sobie go wbijać. A może potrzebne będzie chirurgiczne cięcie... postawienie granicy... z miłości do sobie... i także z miłości do niego (paradoksalnie).

Bo może go to obudzi... a może nie., ale na bank przybliży do tego, żeby doświadczył, że ma zrypane przekonania względem kobiet. Że ma do uzdrowienia relację z matką lub/i ojcem. Że ma do stracenia ciebie i siebie. 

Prawda jest taka, że Nikt tej całej roboty za nas nie zrobi. NIKT.

To był przełom, gdy zrozumiałam, że Tylko JA masz moc nadania znaczenia dla moich emocji, myśli, przekonań. Wiem powtarzam się, ale to jest kluczowe. 

Mówię do kobiet, że jeśli czują się źle, to niech się zatrzymają i nie szukają nowego obiektu do szczęścia. Ale niech wezmą kartkę, długopis i wypiszą wszystkie przekonania na swój temat, na temat związku, mężczyzn, partnera.

Niech zobaczą czarne na białym w co wierzą. Bo to w co wierzą, jakie mają przekonania jest mapą do realizacji jakości ich życia.Pozostaje w tej roli, ponieważ wie, że gdyby dorosła musiałaby się zająć swoimi rodzicami, którzy też są dziećmi, a ona tak naprawdę nie chce tego robić. Oczywiście to podświadomy obowiązek, w który wierzy, a którego nie może spełnić, bo sama potrzebuje opieki. Dlatego bezpieczniej dla niej jest pozostać w roli małego dziecka, gdyż dzięki temu jej podświadomość ma wymówkę: nie mogę się tobą zająć wystarczająco dobrze, bo sama jestem dzieckiem i potrzebuję opieki. Jednak mając w poczuciu obowiązku ratowanie i pomoc - pomaga innym. Ludziom, zwierzętom, światu. Tam, gdzie tylko może próbuje podświadomie pomóc rodzicom - nieporadnym dzieciom.

 Ale może rozwinąć strategię bycia kochaną i zauważoną także w drugą stronę. Może być wciąż małą dziewczynką w sobie jednak na zewnątrz będzie „zgrywać” Wonder Woman. Super bohaterkę. Silną kobietę. Będzie właściwie wyglądała jak mała dziewczynka w za dużych szpilkach swojej mamy, choć na zewnątrz będzie sprawiała wrażenie silnej babki. Takiej wiesz.... co nic nie powali..., bo tyle już przecież przeszła...

To takie dziecko, które przez całe życie żyje w obowiązku pomagania rodzicom. Zamieniła się z nimi (bądź z jednym z nich) - rolami. Ponieważ patrzyła na ich krzywdy, to uwierzyła, że to jej obowiązek i musi, wziąć swoje oraz ich życie i szczęście na swoje małe barki. I tak dźwiga ten majdan. Na zewnątrz inni widzą jaka jest silna. Chwalą. Podziwiają. To sprawia, że jeszcze głębiej wchodzi w rolę. W zapomnienie KIM JEST. Im większy dostaje aplauz z zewnątrz, tym większy nakłada na siebie ciężar i obowiązek bycia silniejszą... i koło się zamyka... Bo w końcu „wszyscy” patrzą ... oczekują tego od niej... Także rodzice... albo tylko jedno z nich... nie ma znaczenia... Nie może ich zawieść. Obiecała. Sobie i im być „dobrą córką”.

I tak kopie się z koniem, walczy z wiatrakami, stara się spełnić te wszystkie oczekiwania, że budzi się z ręką w nocniku. Bo nagle dostrzega, że robiła to wszystko w swojej głowie... Jej wewnętrzne dziecko grało w teatrze życia cały czas tę samą rolę. Że oczekiwania były, gdy była mała, ale przecież już dawno dorosła... Już jest za duża, żeby grać rolę małej dziewczynki. Dlatego stara się jak najlepiej do roli dopasować... właściwie nie dorastając... Niby silna, niby już duża, a wciąż mała... Uwikłana w swoje własne obciążenia, przekonania, wierzenia, obowiązki...

Czy z tego wyrośnie? To zależy tylko od niej.

Dagmara Szymańska

POP-ULARNE MYŚLENIE MAŁYCH DZIEWCZYNEK O KSIĘCIU Z BAJKI...


Czyli POP-ularne i destrukcyjne przekonania z sieci na temat kobiecej i męskiej energii: „Żeby znaleźć księcia, trzeba być najpierw księżniczką. Tylko nie księżniczką ze sztucznymi ustami, rzęsami i pazurami. Nie księżniczką ze stosem wymagań i ego napompowanym jak sterowiec wodorem. Tylko skromną i znająca swoją wartość kobietą. Bo taki mężczyzna będzie walczył z każdym i o wszystko, ale musi wiedzieć, że ma o co walczyć. I przede wszystkim musi mieć pewność, że warto. Ale jeśli będzie miał tę pewność, kobieta z księżniczki stanie się Panią własnego królestwa z równorzędnym władcą u boku”. 

Moja odpowiedź:

• Żaden książę nie stanie się królem wybierając księżniczkę. Bo król wybiera królową, która już siebie zbudowała i nie ma potrzeby, żeby o nią ktokolwiek walczył. 

• Mężczyzna walczący o kobietę, czuje się ciągle zestresowany i niepewny. A to typowe dla małego księcia, a nie dla króla. Mężczyzna i owszem jest stworzony do walki..., ale jego polem bitwy jest np. praca, a nie dom, w którym pragnie odpocząć... poczuć ciepło i radość na swój widok... a nie walczyć.

• Księżniczka będzie chciała, żeby walczył o nią... będzie prowokowała i bawiła się w niedostępną lub niezdecydowaną... jednak to piaskownica..., czyli miejsce dla dzieciaków... a nie dla króla i królowej. 

• Królowa nie musi być skromna. Ona jest dostojna i nie wstydzi się swojego królewskiego splendoru. Ona może, ale nie musi. Wie, że ma wybór i korzysta z niego w zależności od tego na co ma ochotę. Czasem na wygodne trampki, a czasem na szpilki na qurevsko niewygodnym, ale zajebiście sexy 12 cm obcasie... czasem ma ochotę tylko na krem, a czasem na pełen make-up i krwistą czerwień na ustach i paznokciach. 

Księżniczka jeszcze odrzuca siebie... myśląc, że bycie skromną doda jej punktów w porównaniu z napompowanym ustami. Czuje się przez to „lepsza”, gdy umniejsza innej. Tej, z którą się porównuje, choć niby nie chce być taka jak ona. A to mała dziewczynka, która odrzuca siebie. Bo wychowała się w środowisku przekonań, że skromność to cnota, dzięki której można zapewnić sobie męża, dobre imię, a może nawet raj.

Królowa nikomu nie ujmuje, żeby się lepiej poczuć. 

Królowa JEST. 

That’s it!

Dagmara Szymańska

POCZUCIE BEZPIECZEŃSTWA W ENERGII KRÓLOWEJ


Zadano mi pytanie dotyczące poczucia bezpieczeństwa kobiety w żeńskiej energii: „Jak to jest w przypadku kobiety w żeńskiej energii, czuć się bezpiecznie? Co sprawia, że taka kobieta tak się czuje?”

Otóż zwykle myślimy o kobiecie w żeńskiej energii, że jest słaba, wątła i potrzebująca. Otóż nie. Taka kobieta nie jest w równowadze energetycznej. Ona jest w roli małej dziewczynki z maską ofiary. Jest w niej totalnie zaburzona żeńska energia. Jest w energii dziecka i w mocno zdeformowanej energii kobiety. Takich kobiet jest wiele. One nie chcą być w kobiecej (żeńskiej) energii, bo myślą, że będą musiały być jeszcze słabsze. 

A one muszą się zbudować. Od podstaw. Popracować nad obrazem kobiety i kobiecości w sobie. Prawdziwa KRÓLOWA w żeńskiej energii jest w swojej mocy. A to oznacza tylko JEDNO. Ona wewnętrzne potrzeby zaspokaja od środka. A o zewnętrzne potrafi poprosić, jeśli jest jej potrzebna pomoc. 

Kobieta w roli silnej kobiety, małej księżniczki lub królowej matki o pomoc nie poprosi (każda z nich ma swój podświadomie skrywany powód). Królowa w męskiej energii czuje się bezpieczna sama z siebie i sama ze sobą. Ona nie potrzebuje mężczyzny do czucia się bezpiecznie w swoim królestwie. Ale też go nie odrzuca. Ona wie, że poczucie bezpieczeństwa rodzi się z zaufania do życia i do siebie. Ona na niego nie czeka. On jest wspaniałym dodatkiem do jej szczęścia, co tylko pomnaża szczęście ich obojga, a nie kimś kto ją uzupełnia, dopełnia, kompletuje, zabezpiecza. 

Kobiety w zaburzonych energiach kobiecej i męskiej wchodzą w 4 podstawowe role i zakładają różne maski. Będą też przyciągały dzięki temu teatralnych mężczyzn do swojego życia. Nieświadomych (jak one same) aktorów.

Dagmara Szymańska

SENSUALNOŚĆ


Sensualność to inaczej zmysłowość. To kobieca energia w czystej postaci. To esencja kobiecości. Kwintesencja KRÓLOWEJ. Sensualność kobiety jest najlepiej działającym afrodyzjakiem na zdrową męską energię – KRÓLA. Sensualność to delikatność w słowach, w gestach, spojrzeniu, w twoim ruchu... Ale przede wszystkim... najbardziej działa na niego Twój prawdziwy UŚMIECH. 

Szczery i autentyczny. Nie taki przyklejony. Uśmiech i radość z niego płynąca. Na JEGO widok. Na widok porannego słońca. Na widok życia. Na Twój własny widok w lustrze. 

On naprawdę pragnie niewiele. On pragnie widzieć Cię szczęśliwą i radosną. I nie chodzi o to, aby trzepotać rzęsami i uśmiechać się słodko na jego widok, ale żeby złagodnieć w sobie. Żeby wrócić do swojej kobiecej energii. Żeby stać się szczęśliwą kobietą niezależnie od tego czy ON jest, czy GO nie ma przy Tobie. Prowadzę kobiety w rozwoju od ponad dekady i widzę jak często rozwój własny wcale nie idzie w parze z udanymi relacjami damsko-męskimi. 

Dlaczego tak się dzieje? 

Bo najczęściej kobiety wchodzą w rozwój siebie z męskiej energii, kastrując przy tym totalnie swoich partnerów. Albo kobiety, które były w roli Ratowniczki, Małej zranionej Dziewczynki lub „cichej szarej myszki”, teraz wchodzą w biznesy, w networki, w zmianę siebie i depczą facetów jak leci. Wchodzą w energię walki, odwetu, rywalizacji, demonstracji swoich jaj. 

Co więcej, nowe kobiety, którymi się otaczają, mówią: „ON CIEBIE NIE UDŹWIGNĄŁ!”, „jest słabym dupkiem!”, „stać Cię na lepszego”, „on się Ciebie wystraszył”. Tak... to prawda. Wystraszył się drugiego faceta w jednym domu, w jednym łóżku. Tego się nie spodziewał. I nie oczekuj, że on ma się domyślić. 

To po stronie Kobiety jest zadbać o prawidłową i zdrową komunikację (z żeńskiej energii), a nie stawianie nowych warunków, bo właśnie odkryła, że całe życie była w programie ofiary wyniesionym z dzieciństwa. To Ona odkryłaś, a nie On. I teraz z nim o tym POROZMAWIA. Rozwój energii kobiety w męskiej SILE, to absolutnie nie to samo co w rozwój energii w kobiecej MOCY!! 

Dlatego tak ważne jest rozwijanie siebie, z jednoczesnym zachowaniem swojej KOBIECOŚCI tylko z elementem MĘSKOŚCI, a nie odwrotnie. Kobiety myślą, że jak będą silne, to nagle będą zauważone, nikt ich nie odrzuci, nie stracą bezpieczeństwa, nikt ich nie skrytykuje, wszyscy będą je wielbić i im klaskać za ich niezależność i potęgę. 

A to nie tak. 

Będą je wielbić albo podobne „męskie” kobiety nastawione na męskie atrybuty, albo mężczyźni totalnie zanurzeni w żeńskiej energii, którym jest po prostu wygodnie. Jednak kobieta w męskiej energii potrzebuje antagonisty, dlatego mężczyzna taki będzie wciąż narażony na krytykę, poniżanie, brak docenienia. Ona wtedy stanie się katem, dyktatorem, z dużym nacechowaniem narcyza. On będąc w męskiej energii (źródło: najczęściej władcza matka, której był i jest podporządkowany). 

A czy będzie? Zależy głównie od KOBIETY, jeśli jest w związku lub od niego samego, jeśli jest singlem.

Dagmara Szymańska

© Copyright Dagmara Szymańska ISPIRAZIONEGIOIA LTD | Polityka Prywatności

Zapisuję się


Wpisz swój email, aby otrzymywać wartościowe treści

Wyrażam zgodę na przetwarzanie danych osobowych zgodnie z polityką prywatności i chcę otrzymywać wiadomości komercyjne.

Close

Zapisuję się do Newsletter'a

CHCĘ OTRZYMYWAĆ WARTOŚCIOWE TREŚCI

Wyrażam zgodę na przetwarzanie danych osobowych zgodnie z polityką prywatności i chcę otrzymywać wiadomości komercyjne.

Close