Jeden potrzebuje stać się kimś, by w „końcowym rozliczeniu” stać się sobą. Drugi potrzebuje nikim się nie stawać, by w „końcowym rozrachunku” również stać się sobą.

Nie ma jednej drogi.
Właściwie to nie ma żadnej drogi.
Wszystko jest puste.
Nie ma żadnego obrazu.
Żadnego znaczenia.
Żadnego sensu.

Ooo, teraz umysł krzyczy:

JAK TO?! Nieeee, no przecież musi być jakiś sens tego wszystkiego?! Tej całej zabawy w teatr?
Nie mów mi, że na darmo zużywamy tyle energii by wygrać, udowodnić, złościć się, nie wybaczyć krzywd (MI) wyrządzonych?
No wybacz proszę! – krzyczy ironiczne umysł… – ale sens tego wszystkiego jakiś musi być!
Niech będzie nim chociaż odpowiedź na pytanie KIM JESTEM. Albo DOKĄD ZMIERZAM. Albo SKĄD PRZYBYWAM.

No przecież to ogromnie ważne! (Dla „mnie”, czyli umysłu)

Tak, dla umysłu jest ważne nadanie mu celu, sensu i tożsamości.

Jest to jednak oddzielenie od ŚWIADOMOŚCI, tego KIM naprawdę JESTEŚ.

To nie zmienia faktu, że cała zabawa w odkrywanie, zapomnienie i przypomnienie po prostu się wydarza.. się dzieje.. JEST.

Umysł szuka odpowiedzi na pytanie Kim Jest, na pytanie o misję, „piosenkę dyszy”, cel… i tyle ile oddzielonych umysłów, tyle będzie teorii, czasem filozofii, a czasem religii.

Każda będzie ubrana w inne słowa, ale żadna nie da umysłowi jasnej odpowiedzi.

To znaczy da, ale umysł w swej kompleksowej naturze zignoruje prostotę odpowiedzi na to pytanie. Dla umysłu to abstrakcyjne być wszystkim i niczym. Być Bogiem. Być Świadomością. Jaźnią. JEDNIĄ.

Wiele osób, z którymi miałam sesje Embrace Therapy doświadczyły swojej boskości, ale umysł tak sprytnie i tak szybko wymazał to z doświadczenia, że zamiast pozostać w tym odczuciu, pognał dalej szukać odpowiedzi na pytanie Kim i po co tu Jest.

Umysłowi nie wystarczy wiedzieć, że jest Dzieckiem Boga. Cudownym narzędziem do kreacji boskiego jestestwa. On chce mieć tożsamość, chce mieć sens, dla którego tłumaczy zasadność tego wszystkiego co kreuje.
Nie rozumie co to znaczy być wiecznym życiem.
On lubi ograniczenia takie jak choćby czasoprzestrzeń, w której tworzy od-do, tu i tam… byle nie być w TU i TERAZ, byle nie być WSZYSTKIM i NICZYM.

No bo w tu i teraz wchodzi w przestrzeń serca, świadomości… a tu nie ma ani czasu, ani przestrzeni, ani tożsamości. Tu i teraz jest WSZYSTKO i NIC.

Dla umysłu, który tworzy formy, kształty, nazwy i łączy je z emocjami żeby było bardziej kolorowo, bycie wszystkim i niczym nie ma dla niego sensu, bo pozbawia go tożsamości. Obdziera ze skóry, tym samym odbiera mu bycie KIMŚ.

Umysł poprzez nadanie sobie tożsamości czuje się lepszy od swojego kreatora. Od Boga. Od Świadomości.

Zauważ jak wiele osób podważa istnienie BOGA, albo wierzy, że Bóg jest gdzieś „tam”. Że jest poza nami…
To nie ludzie podważają, ale ich umysły, które mają ogromną potrzebę poczucia się KIMŚ najważniejszym. Które chcą mieć tożsamość oddzieloną od kogoś „nieokreślonego” formą jakim jest np. Bóg.
Każde „ja”, które jest oddzielone od JEDNI utożsamia się z opowieścią swojego umysłu.
Wierzy w dobro i zło.
W dobry i zły świat.
W dobrych i złych ludzi.
W złych pandemicznych spekulantów.
W złych kandydatów na prezydenta.
W dobrych uduchowionych.
W dobrych obywateli.

A wystarczyłoby zatrzymanie się.
W ciszy.
Podważenie tych wszystkich myśli prostymi pytaniami:

❓Kto kwestionuje?
❓Kim jest „ja”, które kwestionuje?
❓Po co to robi?
❓Jaki ma w tym cel? Jaki Sens?
❓A gdyby istniał Bóg, to kim stałoby się „ja”, które GO odrzuca, nie wierzy w niego?
Kim jestem bez tych opowieści umysłu?
❓Co się dzieje gdy umysł przestaje kwestionować?
❓Kto się wyłania?
❓Kim jest ten Ktoś?
❓Kim bym była (kim jestem) bez wiary w te historie?
❓Kim bym była (kim jestem), gdybym przestała utożsamić się z odgrywaną rolą?
❓Kim jestem gdy dogrywam rolę (matki, córki, żony, businesswoman, bezrobotnej, kochanki, ratowniczki, ofiary, silnej kobiety…) ale się z nią NIE UTOŻSAMIAM?
❓Czy potrafię być tylko jak aktor na deskach teatru, który pamięta, że jest aktorem odgrywającym rolę, ale nie jest rolą?
❓Kim jestem gdy małe umysłowe „ja” to nie JA?
❓Kim jestem gdy nie jestem w oddzieleniu od upierdliwego sąsiada, byłego partnera, teściowej, okropnego szefa, zdradzieckiej przyjaciółki, rodzica, z którym od lat nie mam kontaktu…?
❓Kim jestem gdy patrzę na nich wszystkich oczyma JEDNI?
❓Kim jestem gdy patrzę na Billa Gates’a, Dudę, Trzaskowskiego jak na samego siebie? Jak na JEDNĄ ENERGIĘ? Jednego BOGA?

❓Kto wtedy patrzy?
❓Kim wtedy jestem?

❓Czy potrafię patrzeć tak na bliźniego?
❓Na każdego?
❓Kim wtedy jestem?
❓Kim wtedy NIE JESTEM?
❓Czy mogę zmieniać osobowość?
❓Kto zmienia osobowość?
❓Kim jest tem kto odgrywa role?
❓Kim jest ten, który jest niezmienny w swoim źródle? Rdzeniu? Esencji?
❓Czy to właśnie JA?

Pobądź przez chwilę z tymi pytaniami…

Czy jesteś w stanie dopuścić, że to co robisz nie ma w ogóle sensu?
Czy jesteś w stanie przyjąć, że tylko żyjesz, doświadczasz bez celu i tyle?

Czy gdy nagle znika cel, Ty nadal masz ochotę robić to co robisz?

Gdy dopuścisz, że to co robisz nie ma celu ani sensu, uwolnisz się od ogromnego ciężaru oczekiwań ze strony umysłu. Nie będzie ani kary, ani nagrody… będzie tylko przepływ… któremu będziesz mógł nadać kierunek… Świadomością tego KIM JESTEŚ. Swoją boską obecnością w Teraz.

Przytulam z ❤️

Dagmara